lis 18 2006

Facet


Komentarze: 1

Facet Kate jest doskonałym przykładem typowego mężczyzny. Ma zajefajny wózek-niebieską bumę z białą skórką w środku, opieprza się cały dzień, siedzi przed telewizorkiem i albo zmienia kanały albą wciąga jakieś filmy przez dvd a wszystko to-cay ten ogromny wysiek fizyczny-rekompensuje sobie wchłaniając pizze z podwójnym serem i wypijając hektolitry piwa. Nie zdziwi mnie więc fakt gdy pewnego pięknego słonecznego dnia nie zmieści się do swojej bumy. Ale to już inna historia. Aha no i jeszcze jest zupełnie nieodpowiedzialny(chociaż to już nie mnie osądzać) za swoje czyny, nie poczuwa się do roli ani ojca ani głowy rodziny. Ech biedna (choć też niezbyt roztropna) Kate.

A teraz coś o mnie. Niestety nie mogę zaliczyć siebie do elitarnego grona facetów typowych, bo po prostu taki nie jestem. Mam jedną wadę - jestem zdecydowanie zbyt pracowity i odpowiedzialny. I jeszcze jedno-jestem bałaganiażem, chociaż nie totalnym-w łazience i kuchni zawsze zostawię porządek. Ale bałaganiarstwo zaliczyłbym jednak do tych cech które jednak wykluczają mnie z grona typowych mężczyzn (większość z nich to jednak pedanci, a ja jestem estetą). Ostatnio wiele się zmieniło w moim sposobie myślenia. Mam jeszcze większy szacunek dla ludzi ciężko pracujących fizycznie. Ciężka, ekstremalna, wywołująca wrzenie krwi praca fizyczna w 30st C w pełnym nasłonecznieniu czy też w zimnym deszczu, to wszystko niesamowicie wyrabia hart ducha. Człowiek staje się twardy, twardszy od stali. Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że gdy po dniu ciężkiego zapierdzielu wróci do domu to nie myśli o głupotach różnego rodzaju, wszystko czego mu potrzeba to najeść się i wyspać i jest gotowy aby po kilku godzinach snu orzeźwić się nieco pod zimnym(bądź ciepłym) prysznicem i ruszyć do roboty  na 12-14godzin. Teraz moja wyobraźnia pozwala mi zrozumieć jak musi wyglądać praca strzałowego 1000metrów pod powierzchnią ziemi gdzie temperatura powietrza (w którym zawartość tlenu jest znacznie poniżej normy) nie spada poniżej 30stopni C(a ty masz na sobie gruby skafander) nieraz woda ci cieknie na łeb, nieraz niezabezpieczona skala pogruchocze ci kości, ale ty musisz wykonać robotę musisz odpalić tyle i tyle ładunków choćby nawet miała cię ominąć kolejka osobowa i musiałbyś wracać do szybu 3km z bucika po licho, bądź wcale nieoświetlonych chodnikach. Czasem przerwie się drucik w kablu ( kabel ma kilometr długości albo więcej) i trzeba wymacać gdzie nastąpiło przerwanie. To wszystko jest czasem. Ale jest też zawsze. Zawsze bierzesz 40kilo ładunków na jedno ramie i na drugie też i zapierdzielasz 500m do przodka.

Mimo że nie pracuje już fizycznie w moim sposobie myślenia się coś zmieni. Jestem szczęśliwy. Jestem samowystarczalny.

jaras : :
18 listopada 2006, 18:09
ja myśle, ze nikt nie jest samowystarczalny, owszem praca to jeden z duzych aspektów życia człowieka, ale są te wyższe wartości które możesz opędzi tylko z udziałem drugiej osoby, np. tej czekającej z ciepłym obiadkiem kiedy ty wchodzi do domu i padasz na twarz, tej która przygotowała ciepłą kąpiel, zmieniła pościel na tą ulubioną flanelową w ciepłych kolorach w której mogłbyś spać nawet nago poniewa jest tak miła dla skóry, w końcu tej która wymasuje Ci stopy i ułoży do snu, tuż obok siebie...:)

Dodaj komentarz